Jesteś studentem i masz pomysł na wykorzystanie odpadów spożywczych? Chcesz przedstawić swój plan ekspertom, ale i skonfrontować go z realnymi potrzebami rynku? Podejmij wyzwanie EIT Food „Waste-to-Value” i dołącz do kursu, dzięki któremu przyczynisz się do rozwoju gospodarki obiegu zamkniętego, spotkasz mentorów ze świata nauki i biznesu i zdobędziesz szansę na stworzenie prototypu swojego pomysłu.
O programie
Program Food Solutions „Waste-to-Value” to ekscytująca szansa dla studentów, by rozwijać gospodarkę o obiegu zamkniętym przez przekształcanie odpadów spożywczych w wartościowe biomateriały. Dzięki ustrukturyzowanym blokom nauczania i praktycznemu wymiarowi kursu, uczestnicy w trakcie 7 miesięcy rozwiną w sobie postawę przedsiębiorczości, poznają ekosystemy innowacji i praktyki zrównoważonego rozwoju.
Dołącz do kursu, jeśli chcesz:
poznać gospodarkę o obiegu zamkniętym,
rozwinąć kompetencje, m.in. rozwiązywania problemów, przywództwa i krytycznego myślenia,
obudzić w sobie podejście projektowe myśląc o systemie żywnościowym, od łańcucha dostaw, przez pakowanie, po marketing,
stworzyć profesjonalny biznesplan i koncepcję innowacji,
pracować pod okiem mentorów – ekspertów branży,
Struktura programu
Program rozpoczyna się od wydarzenia inauguracyjnego (w trybie online, planowany termin: koniec marca), a następnie obejmuje: ustrukturyzowane bloki nauczania oraz sesje prezentacji pomysłów (pitching).
Bloki nauczania o przedsiębiorczości i innowacjach:
Rynek – Ocena potencjału Twojej innowacji;
Klienci – Identyfikacja grupy docelowej i propozycji wartości;
Model biznesowy – Skuteczne dostarczanie wartości;
Marketing – Angażujące docieranie do odbiorców;
Finanse – Podstawy finansowe dla Twojego przedsięwzięcia.
Uczestnicy wezmą udział w trzech sesjach pitchingu, aby skutecznie zaprezentować swoje pomysły, otrzymać wartościowy feedback i dopracować swoje pomysły pod okiem ekspertów. Mentoring od liderów branży pomoże przekształcić pomysły w realne modele biznesowe.
Możliwości kariery
Program przygotowuje studentów do różnych ścieżek zawodowych, w tym:
Przedsiębiorczości – Założenia własnej firmy,
Start-upów – Pracy w innowacyjnych przedsiębiorstwach,
Doradztwa – Zostania konsultantem ds. innowacji,
Przedsiębiorczości na poziomie organizacji – Wprowadzania zmian w organizacjach,
Badań i rozwoju – Pracy w sektorze spożywczym.
Absolwenci programu mieli możliwość współpracować z wiodącymi firmami, takimi jak Puratos, lub założyć własne start-upy.
Kto może aplikować?
Program jest skierowany do studentów, którzy znajdują się na etapie pomysłu swojej innowacji i chcą rozwinąć prototyp. Jeśli jesteś studentem studiów licencjackich, magisterskich lub doktoranckich z zakresu technologii żywności, inżynierii rolniczej, dietetyki, ekonomii, zarządzania, lub innych pokrewnych dziedzin, możesz aplikować. Priorytet będą miały osoby ze znajomością języka angielskiego co najmniej na poziomie B1-B2.
Międzynarodowy program umożliwia stypendia, dzięki którym udział w kursie o wartości 3 500 € jest bezpłatny. Dodatkowo pierwsza zwycięska drużyna będzie miała szansę wygrać nagrodę w wysokości 1 500 €.
Program “Waste-to-Value” Food Solutions organizowany jest we współpracy z Foodback, Instytutem Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN, Yaşar University oraz İzmir Agricultural Technology Center.
EIT FOOD to największa i najbardziej dynamiczna społeczność innowacji w branży spożywczej. Tworzy połączenia w całym systemie żywnościowym i napędza innowacje: między startupami i korporacjami, przedsiębiorcami i inwestorami, konsumentami i przemysłem, badaniami i działaniami, teraźniejszością i przyszłością.
Pączki bezglutenowe, wegańskie, proteinowe, bez smażenia na tłuszczu – coraz częściej niektóre składniki tradycyjnie stosowane zamienia się na takie o właściwościach prozdrowotnych. Pod kątem technologicznym takie warianty nie są wyzwaniem. Dodatki te wpływają jednak na konsystencję ciasta, a co za tym idzie, na teksturę oraz walory smakowo-zapachowe produktu. W Tłusty czwartek o najnowszych trendach piekarniczych opowiada dr Marianna Raczyk z naszego Instytutu.
– Choć sama receptura ciasta drożdżowego nie zmieniła się od lat, to dziś coraz częściej spotyka się jej modyfikacje, w zależności od wymagań konsumenta – wskazuje ekspertka od technologii żywności i żywienia człowieka.
Pączkowe trendy
W cukierniach można dziś bez problemu znaleźć pączki wegetariańskie (bez smażenia na smalcu), wegańskie (z zamiennikiem jajek i mleka w cieście) czy bezglutenowe (z zamiennikiem glutenu, obecnego w mące pszennej, który odpowiada za elastyczność ciasta).
– Jednym z najnowszych trendów jest przygotowywanie pączków pieczonych, czyli bez smażenia w tłuszczu, a jedynie w strumieniu gorącego powietrza. Taki pączek będzie miał mniej kalorii i mniej tłuszczu, w tym mniej niekorzystnych dla zdrowia kwasów nasyconych. Jednak co za tym idzie, będzie też miał mocno zmieniony smak – wskazuje dr Marianna Raczyk.
Innym pomysłem jest zastąpienie niektórych składników tradycyjnie stosowanych takimi o właściwościach prozdrowotnych. Chodzi np. o zastąpienie mąki „białej” mąką pełnoziarnistą, aby zwiększyć udział błonnika pokarmowego i mikroelementów; albo o zastąpienie cukru ksylitolem, stewią lub innym słodzikiem.
– Jeśli chodzi o tradycyjnego pączka i zdrową żywność, to jedno wyklucza drugie. Pączek składa się głównie z cukrów prostych i tłuszczy nasyconych, jest więc produktem, który ma nam po prostu dostarczyć przyjemności. Ale producenci podejmują różne próby, aby zawierał nieco więcej składników odżywczych, np. zwiększając udział białka (ciasto na bazie sera twarogowego lub z dodatkiem serwatki), zwiększając udział błonnika (dodatek otrębów, siemienia lnianego czy nasion chia) albo stosując niskocukrowe marmolady jako nadzienie – opowiada naukowczyni.
– Te wszystkie modyfikacje nie sprawiają większych problemów technologicznych, ale zawsze wpływają na konsystencję ciasta, teksturę, smak i zapach produktu. Dlatego też w Tłusty czwartek wielu konsumentów wciąż poszukuje tych najbardziej tradycyjnych pączków – przecież to do tych tradycyjnych pączkarni ustawiają się najdłuższe kolejki – podkreśla dr Marianna Raczyk.
Tradycyjny pączek pod lupą
Jak przypomina dr Marianna Raczyk, tradycyjny pączek składa się z ciasta drożdżowego, które w swoim składzie, obok mąki pszennej, wody i drożdży, najczęściej ma też jaja, mleko, masło i cukier. – Po fermentacji ciasta wyrobioną kulkę wkłada się do głębokiego tłuszczu rozgrzanego do temperatury 180 st. C i smaży z jednej i drugiej strony – bo z definicji pączek to właśnie produkt smażony w głębokim tłuszczu. Masa jest na tyle lekka, że pączek się nie zanurza, tylko unosi na tłuszczu. Stąd też charakterystyczna jasna obwódka wokół pączka – oznacza ona miejsce, w którym pączek nie miał już bezpośredniego kontaktu z rozgrzanym tłuszczem. Jeśli takiej obwódki nie ma, pączek był wyprodukowany inną technologią – wskazuje.
– Pączek tradycyjnie jest smażony na smalcu, czego się dziś już raczej nie spotyka, chyba że w domowych warunkach. W przemyśle spożywczym pączki są smażone w specjalnej fryturze, czyli mieszance olejów roślinnych, odpornych na długotrwałe działanie wysokiej temperatury. Jednak mieszanki często budzą wiele kontrowersji, ponieważ składają się głównie z kwasów nasyconych, niekorzystnych dla naszego zdrowia, a warto pamiętać, że podczas smażenia nawet do około 20 proc. tego tłuszczu może być wchłonięte przez ciasto. Co ciekawe, badania pokazują, że smalec nie jest taki zły do smażenia, ponieważ ma niewiele kwasów tłuszczowych trans i więcej kwasów jednonienasyconych, w porównaniu np. do masła czy utwardzonych olejów roślinnych – podaje naukowyczni.
Średnio jeden tradycyjny pączek zawiera 250-350 kilokalorii. – Pod względem kaloryczności lepiej wybierać pączki z nadzieniem owocowym niż kremowym. Kremy są produkowane na bazie tłuszczy nasyconych, przez to kaloryczność pączka może się zwiększyć nawet o 100 kcal – podaje dr Marianna Raczyk.
Na koniec, naukowczyni, która obecnie zajmuje się badaniem powiązań między dietą a ekspresją genów i ich wpływem na zdrowie, przypomina, że każdy zjedzony pączek jest dodatkowym zastrzykiem kalorii, które trzeba później jakoś spalić np. poprzez dodatkową aktywność fizyczną.
Odnowienie poczucia wspólnoty, kolegialne opracowanie nowej misji oraz nowych celów strategicznych Instytutu, a także poprawa przejrzystości komunikacji wewnętrznej – to jedne z priorytetów prof. Moniki M. Kaczmarek, która z początkiem roku objęła stanowisko dyrektora Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie.
Od ponad miesiąca pełni Pani funkcję dyrektora Instytutu. Jakie były pierwsze wyzwania?
Monika M. Kaczmarek: Chyba największych bieżącym wyzwaniem – nie tylko dla mnie, ale i dla całego Instytutu – jest odnalezienie się w nowej strukturze organizacyjnej, zmienionej jeszcze przez poprzedniego dyrektora. Teraz mamy jeden pion badawczy (a nie dwa, jak wcześniej) i jednego wicedyrektora do spraw naukowych. Mamy też nowy podział na zespoły badawcze, laboratoria. I oczywiście mamy nową siedzibę, do której przeprowadziliśmy się w grudniu. Wcześniej funkcjonowaliśmy w różnych lokalizacjach, dziś pracujemy w jednym miejscu. Widzę w tym wszystkim duże szanse, na wielu polach.
Jakie są zatem Pani najważniejsze plany dotyczące zarządzania Instytutem?
M.M.K.: Najważniejsi dla mnie są ludzie i większość moich planów obraca się właśnie wokół nich. To podejście współgra z moimi osobistymi wartościami i przekonaniem, że silna wspólnota naukowa stanowi fundament każdego dobrze funkcjonującego Instytutu. Chciałabym, abyśmy na nowo poczuli się jedną społecznością – zarówno w aspekcie naukowym, jak i towarzyskim.
Jednym z kroków w tę stronę będzie zmiana funkcjonowania Instytutu w oparciu o bardziej kolegialny model zarządzania. Już podjęłam tu pierwsze kroki m.in. organizując spotkania z poszczególnymi grupami pracowników np. kierownikami zespołów badawczych oraz doktorantami. Kolejne z następnymi gremiami będą systematycznie planowane. Ich nadrzędnym celem jest zwiększenie zaangażowania pracowników w funkcjonowanie Instytutu, tak abyśmy wspólnie opracowywali strategiczne kierunki jego rozwoju. Ostateczne decyzje pozostaną w zakresie moich obowiązków, jednak zależy mi na stworzeniu przestrzeni do otwartej dyskusji i współpracy.
Chcę również przypomnieć nam wszystkim, że tworzymy jedną społeczność i każdy z nas – niezależnie od pełnionej funkcji – odgrywa istotną rolę w funkcjonowaniu tej ogromnej układanki. Aby ona dobrze funkcjonowała, wszystkie elementy muszą być dobrze zsynchronizowane, a niektóre – jeśli to konieczne – odpowiednio usprawnione i „naoliwione”.
Na przykład jakie?
M.M.K.: Jednym z nich jest poprawa przejrzystości komunikacji wewnętrznej w Instytucie. Chcę aby pracownicy nie tylko byli na bieżąco z tym, co się dzieje, ale też mieli możliwość wyrażenia swoich opinii. W tym celu organizuję wspomniane już spotkania z pracownikami, zapewniam politykę otwartych drzwi, a w nadchodzących miesiącach będę podejmować kolejne działania usprawniające komunikację w Instytucie.
Na czym jeszcze Pani zależy?
M.M.K.: Stawiam również na inkluzywność i tworzenie równych szans dla wszystkich pracowników, niezależnie od ich stanowiska czy etapu kariery. Chciałabym, aby każdy miał jasno określoną ścieżkę rozwoju zawodowego, co wymaga wypracowania przejrzystych zasad awansu oraz systemu wsparcia, który pomoże w osiąganiu kolejnych etapów kariery naukowej i administracyjnej.
A jak chciałaby Pani wspierać pracowników naukowych?
M.M.K.: Uważam, że musimy myśleć bardziej interdyscyplinarnie i wychodzić ze swoich wąskich obszarów. Mamy świetnie wykształconą kadrę, która zdobywała doświadczenie w bardzo dobrych zagranicznych laboratoriach i jednostkach. Mamy również wielu młodych, ambitnych naukowców. Jeśli połączymy nasze kompetencje i postawimy na interdyscyplinarność, będziemy prowadzić badania na jeszcze lepszym poziomie i skuteczniej aplikować o prestiżowe granty. W tym obszarze ważne będzie usprawnienie procesu aplikowania o granty, organizowanie kompetentnych zespołów projektowych i nawiązywanie współpracy z kluczowymi partnerami w kraju i zagranicą oraz z otoczeniem gospodarczym.
Ma Pani też w planach opracowanie nowej misji Instytutu, powiązanej z niedawno przeprowadzonym rebrandingiem wokół hasła: „InLife”?
M.M.K.: Oczywiście, to jeden z moich priorytetów. Mam już pewną wizję tej misji, ale chcę, aby powstała przy udziale przedstawicieli pracowników, z którymi wspólnie ustalimy nasze cele strategiczne. Myślę, że dokument ten będzie gotowy najpóźniej do końca pierwszego półrocza.
Chcę też położyć nacisk na długofalową strategię rozwoju Instytutu, abyśmy działali w sposób przemyślany i spójny, a nie impulsywnie.
Budżet zaprząta Pani głowę?
M.M.K.: Bardzo. Mamy wiele zobowiązań wynikających z budowy nowej siedziby, a proces sprzedaży naszych starych budynków Instytutu jeszcze potrwa. Jednak wraz z całym zespołem robimy wszystko, aby jak najszybciej odzyskać płynność finansową. Jestem optymistką i wychodzę z założenia, że nie ma rzeczy niemożliwych – kluczowe jest działanie na wielu frontach.
A jakie ma Pani plany na poszerzanie współpracy Instytutu z otoczeniem społeczno-gospodarczym?
M.K.: Jeśli chodzi o współpracę z otoczeniem społecznym, chciałabym jeszcze bardziej postawić na popularyzację i edukację, np. na stałe współpracując ze szkołami w Olsztynie i regionie. To dla mnie osobiście bardzo ważny temat, ponieważ z jednej strony zwiększamy w ten sposób świadomość dzieci i młodzieży na temat pracy i roli naukowca, a z drugiej – być może zachęcimy młode osoby do podjęcia w przyszłości kariery naukowej.
Współpraca z biznesem to dla mnie kluczowy obszar, w którym widzę ogromny potencjał do rozwoju. Chcę, aby Instytut stał się strategicznym partnerem dla firm, zwłaszcza w dziedzinach biotechnologii, innowacyjnej produkcji żywności oraz zdrowia ludzi i zwierząt. W planach mam intensyfikację działań związanych z transferem technologii i komercjalizacją wyników badań, m.in. poprzez wspólne projekty badawczo-rozwojowe oraz wspieranie inicjatyw, które pozwolą skutecznie wdrażać nasze osiągnięcia naukowe do praktyki.
Jeszcze jakieś plany – może nawet takie na dalszą przyszłość?
M.M.K.: Takim dalekosiężnym planem, który chciałabym zrealizować, jest powołanie przy Instytucie zewnętrznego ciała doradczego w postaci międzynarodowej rady doradczej. Takie organy funkcjonują już na niektórych uniwersytetach oraz w kilku instytutach naukowych. Uważam, że taka rada mogłaby wnieść świeże spojrzenie na działalność Instytutu, pomóc w określaniu priorytetów badawczych i zwiększyć naszą widoczność na arenie międzynarodowej. Warto spojrzeć na siebie również oczami osób spoza naszej naukowej „bańki” i wykorzystać ich perspektywę, aby w pełni rozwinąć potencjał Instytutu.
—
Więcej o karierze naukowej prof. Moniki M. Kaczmarek można przeczytaj tutaj.
DYREKTOR i RADA NAUKOWA Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie mają zaszczyt zaprosić na publiczną obronę rozprawy doktorskiej na stopień doktora nauk rolniczych w dyscyplinie zootechnika i rybactwo:
Mgr Mileny Traut
pt. „Analiza transkryptomu oraz ekspresja markerów funkcji mitochondriów w blastocystach wyhodowanych in vitro z komórek jajowych pobranych od jałówek niedojrzałych płciowo”.
Obrona odbędzie się w dniu 12 marca 2025 r. o godz. 900 w trybie stacjonarnym.
Promotor:
Prof. dr hab. n. wet. Izabela Monika Wocławek-Potocka – Instytut Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie,
Promotor pomocniczy:
Dr inż. Ilona Patrycja Kowalczyk-Zięba – Instytut Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie,
Recenzenci:
Prof. dr hab. Monika Bugno-Poniewierska – Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie,
Dr hab. Małgorzata Grzesiak, prof. UJ – Uniwersytet Jagielloński w Krakowie,
Prof. dr hab. Edyta Molik – Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie.
Z pracą doktorską i recenzjami pracy doktorskiej można zapoznać się na stronie BIP Instytutu. Praca doktorska jest również dostępna w sekretariacie IRZiBŻ PAN w Olsztynie, przy ul. Trylińskiego 18.
Przewodnicząca Rady Naukowej Prof. dr hab. Urszula Gawlik
DYREKTOR i RADA NAUKOWA Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie mają zaszczyt zaprosić na publiczną obronę rozprawy doktorskiej na stopień doktora nauk rolniczych w dyscyplinie zootechnika i rybactwo:
Mgr inż. Anny Wójtowicz
pt. „Wpływ subpopulacji limfocytów pomocniczych Th1 oraz Th2 oraz ich mediatorów na procesy związane z rozwojem włóknienia w przebiegu endometrosis u klaczy”.
Obrona odbędzie się w dniu 10 marca 2025 r. o godz. 1100 w trybie stacjonarnym.
Promotor:
Dr hab. Anna Szóstek-Mioduchowska – Instytut Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie,
Recenzenci:
Dr hab. Małgorzata Andrea Domino – Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie,
Dr hab. Paweł Brym – Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie,
Dr hab. Paweł Antoni Kołodziejski – Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu.
Z pracą doktorską i recenzjami pracy doktorskiej można zapoznać się na stronie BIP Instytutu. Praca doktorska jest również dostępna w sekretariacie IRZiBŻ PAN w Olsztynie, przy ul. Trylińskiego 18.
Przewodnicząca Rady Naukowej Prof. dr hab. Urszula Gawlik
DYREKTOR i RADA NAUKOWA Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie mają zaszczyt zaprosić na publiczną obronę rozprawy doktorskiej na stopień doktora nauk rolniczych w dyscyplinie zootechnika i rybactwo:
Mgr Natalii Kodzik
pt. „Proteom układu rozrodczego jesiotra syberyjskiego (Acipenser baerii): charakterystyka profili białkowych plemników, plazmy nasienia, ikry i płynu owaryjnego oraz zmian w wyniku kriokonserwacji nasienia”.
Obrona odbędzie się w dniu 13 marca 2025 r. o godz. 900 w trybie stacjonarnym.
Promotor:
Prof. dr hab. Mariola Dietrich – Instytut Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie,
Recenzenci:
Prof. dr hab. Mirosława Sokołowska-Mikołajczyk – Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie,
Dr hab. Agnieszka Partyka – Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu,
Prof. dr hab. Dorota Fopp-Bayat – Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie.
Z pracą doktorską i recenzjami pracy doktorskiej można zapoznać się na stronie BIP Instytutu. Praca doktorska jest również dostępna w sekretariacie IRZiBŻ PAN w Olsztynie, przy ul. Trylińskiego 18.
Przewodnicząca Rady Naukowej Prof. dr hab. Urszula Gawlik
Nasz Instytut dołączył do Międzynarodowego Systemu Nauk Rolniczych i Technologii (AGRIS), flagowej inicjatywy Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). To uznanie nas za wiarygodnego partnera w szerzeniu informacji w trybie open access i kolejny krok w umacnianiu naszej międzynarodowej roli w badaniach nad żywnością i rolnictwem.
AGRIS (International System for Agricultural Science and Technology) to globalna baza danych w domenie publicznej, której celem jest zbieranie, przechowywanie i udostępnianie wiedzy naukowej oraz technologii w zakresie rolnictwa.
Dzięki przynależności do tej bazy, instytucje badawcze i naukowcy mają szansę na zwiększenie widoczności swoich prac na arenie międzynarodowej oraz nawiązanie współpracy z innymi ośrodkami badawczymi na całym świecie.
Teraz do bazy AGRIS zostały również dodane metadane dotyczące badań prowadzonych przez nasz Instytut.
Instytut otrzymał także unikalny identyfikator AGRIS (PL6), który ułatwi zarządzanie jego profilem w systemie oraz umożliwi lepszą komunikację międzynarodową.
W Międzynarodowym Dniu Kobiet i Dziewcząt w Nauce (11 lutego) oddajemy głos dwóm reprezentantkom naszego Instytutu: prof. Monice M. Kaczmarek i dr Małgorzacie Starowicz. Pierwsza bada interakcje zachodzące między potomstwem a matką podczas ciąży i tuż po narodzinach, a od stycznia jest nową dyrektor Instytutu. Z kolei druga specjalizuje się w badaniu prozdrowotnego działania związków bioaktywnych pochodzących z żywności i jest liderką zespołu badawczego. Choć są na różnych szczeblach kariery naukowej, mają podobne doświadczenia m.in. w roli liderek, godzeniu pracy z życiem rodzinnym oraz w zaangażowaniu w mentoring i programy wspierania innych kobiet.
Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce to święto ustanowione przed kilku laty przez Zgromadzenie Ogólne ONZ – na wniosek największych światowych organizacji, które wspierają i doceniają dostęp kobiet i dziewcząt do nauki, techniki, matematyki, ich kształcenia i badań naukowych na wszystkich szczeblach edukacji. Jak wy postrzegacie tę inicjatywę?
Monika M. Kaczmarek: Idea wspierania kobiet prowadzących badania naukowe jest dla mnie szczególnie ważna, z oczywistych względów. Ale równie istotne jest też zwrócenie uwagi na dostęp kobiet i dziewcząt do edukacji, zwłaszcza w tzw. obszarze STEM (ang. science, technology, engineering, mathematics), w szczególności w krajach, gdzie ich sytuacja nie jest tak dobra jak u nas.
Małgorzata Starowicz: Z kolei mi ten dzień przypomina historię emancypacji kobiet i ich walki o swoje marzenia. W różnych okresach historycznych kobiety udowadniały, że potrafią wiele osiągać w nauce i dokonywać ważnych odkryć naukowych, mimo tylu przeciwności. One jednak wychodziły poza schematy i walczyły o swoje. Bardzo lubię, że w tym dniu w mediach pojawia się dużo przykładów znanych, ale i tych mniej znanych kobiet, które dokonały znaczących odkryć w różnych dziedzinach nauki.
Jak oceniacie sytuację kobiet w nauce w Polsce?
M.M.K.: Uważam, że w Polsce sytuacja kobiet w nauce jest generalnie dobra. Mamy zapewniony dostęp do edukacji aż po studia, a statystyki pokazują, że ponad połowę studiujących stanowią kobiety. Rośnie również ich udział w naukach ścisłych, technicznych, przyrodniczych.
Natomiast, jeśli przyjrzymy się sytuacji kobiet na dalszych etapach kariery naukowej, to już nie jest tak optymistycznie, ponieważ im wyższy szczebel kariery – tym kobiet jest coraz mniej. Można to łatwo zaobserwować np. sprawdzając, ilu dziekanów stanowią mężczyźni, a ile kobiety; o stanowisku rektora uczelni czy dyrektora instytutu badawczego nie wspominając. Dlatego w mojej ocenie dużym wyzwaniem jest wciąż zwiększenie partycypacji kobiet na stanowiskach kierowniczych, aby w procesach decyzyjnych uwzględniano również perspektywę i potrzeby kobiet.
Co może być tego przyczyną?
M.S.: Według mnie tych przyczyn jest kilka. Przede wszystkim to z reguły na kobietach spoczywa większość obowiązków domowych, w tym wychowywanie dzieci – choć oczywiście rola mężczyzn w tym zakresie zmienia się. Część kobiet faktycznie stawia na pierwszym miejscu swoje rodziny, dlatego nie kontynuują swojej kariery. A też część kobiet jest onieśmielona wymaganiami rekrutacyjnymi na wysokie stanowiska – myślą, że nie są w stanie spełnić tych warunków, choć mają takie same kwalifikacje jak kandydujący mężczyźni.
M.M.K.: Często dopada nas tzw. syndrom oszustki – deprecjonujemy swoje umiejętności i podejmujemy się wyzwań tylko wtedy, gdy jesteśmy przygotowane na 120 procent. Nie jest to jednak tylko kwestia wewnętrznych wątpliwości, bo nadal zdarza się, że kobiety są zniechęcane do pewnych działań. Wciąż słyszymy stereotypowe argumenty, że rzekomo brakuje nam cech przywódczych czy umiejętności decyzyjnych. To nie tylko krzywdzące, ale i niezgodne z rzeczywistością.
Zgadzam się też ze stwierdzeniem, że jednym z głównych powodów nieobecności kobiet na wyższych szczeblach jest spowolnienie kariery związane z macierzyństwem – niezależnie od tego, w jakim obszarze działamy. Moim zdaniem to największa nierówność szans między kobietami a mężczyznami i ten najgrubszy szklany sufit, który wciąż trudno przebić.
Raport „Funkcjonowanie kobiet i mężczyzn w nauce” – przeprowadzony przed trzema laty przez Narodowe Centrum Nauki, w którego przygotowanie byłam zaangażowana – jasno wykazał, że kobiety wciąż doświadczają nierównego traktowania ze względu na płeć. Przejawia się to nie tylko w utrudnianiu awansu, ale też mobbingu, dyskryminacji kobiet planujących ciążę czy wychowujących dzieci. Zdarza się również protekcjonalne traktowanie.
Jak można zminimalizować negatywne dla kariery naukowej skutki przerwy macierzyńskiej u kobiet?
M.M.K.: Przykładem stosowanych rozwiązań jest uwzględnianie we wnioskach o stypendia czy granty nie wieku metrykalnego, ale „akademickiego” (np. liczbę lat po uzyskaniu stopnia doktora). Nie przeskoczymy fizjologii, to kobiety rodzą dzieci, dlatego uwzględnianie przerw macierzyńskich w ocenie dorobku naukowego powinno być standardem.
M.S.: Na szczęście coraz częściej spotykam się z uwzględnianiem przerw macierzyńskich, jest to widoczny i postępowy proces. Zresztą, branie pod uwagę doświadczenia, a nie wieku jest też szczególnie istotne w kontekście współczesnych realiów, w których kobiety rozpoczynają swoją karierę naukową w różnych okresach swojego życia. Znam przypadki kobiet, które zaczynały swoje kariery zawodowe w firmach, a dopiero później decydowały się na drogę naukową.
Rozmawiamy o macierzyństwie, a jak wy radzicie sobie z zachowaniem równowagi pomiędzy karierą naukową a obowiązkami rodzinnymi?
M.M.K.: Uważam, że kluczowe jest wsparcie męża, partnera oraz bliskich osób np. rodziców czy przyjaciół, dzięki któremu można zorganizować opiekę nad dzieckiem. Najbardziej wymagający okres to zdecydowanie pierwsze lata, gdy dzieci wymagają dużo uwagi i opieki. W tamtym czasie często na swoje wyjazdy zawodowe – np. konferencje zagraniczne, ale też pikniki naukowe, zabierałam całą rodzinę. Nie ukrywam, że bardzo dużo pracuję, ale mam to szczęście, że moja rodzina wie, że nauka to także moja pasja.
Jednak równie ważne jest też znalezienie momentu oddechu od pracy i obowiązków – takiego czasu na spowolnienie myśli, refleksję. To mi daje siłę do podejmowania kolejnych wyzwań.
M.S.: Zachowanie tej równowagi nie jest łatwe, nie ma co ukrywać. Ale dzięki temu nauczyłam się lepiej gospodarować własnym czasem. W pracy daję z siebie 100 procent, żeby po powrocie do domu skupić się na rodzinie. Choć oczywiście są takie dni, gdy trzeba jeszcze usiąść do pracy po godzinach. Mimo wszystko staram się oddzielać te role. Zależy mi na profesjonalnym wykonywaniu swoich obowiązków. Jestem przecież liderem zespołu, więc inni liczą na mnie.
Oczywiście to wszystko byłoby niemożliwe bez wsparcie najbliższych – męża, rodziny, ale i współpracowników. Kiedy mierzymy się z czymś razem, jest nam lżej. Nauczyłam się też odpuszczać i rezygnować z jakiegoś tematu, jeśli nie jest to dla mnie priorytet.
Dużo mówicie o wsparciu ze strony najbliższych. A co ze wsparciem kobiet ze strony kobiet? Może ono pomóc młodym kobietom w podjęciu kariery naukowej?
M.M.K.: Zawsze radzę dziewczynom, które chcą się rozwijać – nie tylko w nauce, ale i w innych dziedzinach – aby znalazły bratnią duszę w postaci mentora lub mentorki. Kogoś z kim można porozmawiać zarówno na tematy zawodowe, jak i życiowe. Warto mieć kogoś, kto w decydującym momencie powie: jesteś wystarczająca. Dasz radę.
Wsparcie ze strony kobiet jest niezwykle potrzebne. Sama z jednej strony korzystam ze wsparcia koleżanek po fachu, a z drugiej bardzo chętnie dzielę się wiedzą i angażuję się w programy mentorskie (m.in. takie jak TopMinds) i staram się pchać dziewczyny w górę.
M.S.: Jak najbardziej. Ja też na różnych etapach kariery spotykałam się z kobietami-mentorkami, uczestniczyłam w różnych programach mentorskich. Zaczynałam jako uczestniczka, a dziś sama stałam się mentorką m.in. w międzynarodowym programie WE Lead Food (EIT Food).
Myślę też, że każdy naukowiec musi mieć kogoś, kto będzie go wspierał zawodowo, rozumiejąc jednocześnie, jakie ma się inne zobowiązania. Współpracuję z wieloma kobietami. Często dzielimy się swoimi problemami, wahaniami, ale też radzimy się i zachęcamy do udziału w jakichś aktywnościach. To jest bardzo budujące.
Za którą opcją wsparcia kobiet w nauce jesteście: formalnym, odgórnym czy oddolnym np. takim jak mentoring?
M.S.: Myślę, że trzeba zachować balans. Z jednej strony w wielu projektach konieczne jest zaangażowanie jakiegoś procenta kobiet albo są wymogi dotyczące tego, że ileś kobiet ma zasiadać na stanowiskach kierowniczych. Ale nie zawsze jest to realne, ponieważ czasem akurat nie ma „wolnych” kobiet o danych kompetencjach. Dlatego myślę, że drugą stroną powinno być to wspieranie oddolne, które naprawdę podbudowuje kobiety, żeby walczyły o swoje kariery i pokazywały się z tym, co osiągnęły.
M.M.K.: Oczywiście niektóre kwestie formalne są potrzebne, jak np. wdrażanie w instytucjach planów równości płci, ale należy te regulacje w odpowiedni sposób wdrażać. Narzucanie, aby w jakimś zespole była kobieta, może sugerować, że jest tam tylko ze względu na płeć, co jest już pewną formą dyskryminacji. Tu nie powinny decydować procenty, liczby, a kompetencje, których kobietom nie brakuje.
Macie jakąś radę dla młodej kobiety, która zastanawia się, czy wybrać naukową ścieżkę kariery?
M.S.: Przede wszystkim radzę, aby nie bać się swoich marzeń i nie przejmować się stereotypami. Dzisiaj naprawdę istnieje dużo możliwości dla kobiet-naukowczyń. Każda musi wypracować swoją drogę, ale wszystko jest możliwe. I pamiętajcie, dziewczyny, że nie jesteście same.
Zwiększona podatność na otyłość u kobiet przyczynia się do ich problemów z płodnością – wykazali naukowcy Instytutu. Ich badania skupiły się na molekularnych mechanizmach odpowiedzialnych za prawidłowe funkcjonowanie układu rozrodczego kobiet. Wyniki zostały właśnie opublikowane w czasopiśmie „Molecular Metabolism”.
– Wiemy, że otyłość u kobiet związana jest z niepłodnością, co wynika z zaburzeń na wielu poziomach. My zajmujemy się poznaniem tych mechanizmów na poziomie molekularnym, czyli we wnętrzu komórek. W naszej pracy skupiamy się na dysfunkcji jajników, które są nie tylko magazynem komórek jajowych, ale także miejscem produkcji estrogenów – kluczowych hormonów płodności – opowiada dr Karolina Wołodko z Zespołu Programowania Płodności i Rozwoju.
OTYŁOŚĆ A NIEPŁODNOŚĆ
Aby przyjrzeć się zmianom na poziomie molekularnym, jakie zachodzą w układzie rozrodczym, w szczególności w komórkach jajnika, dr Karolina Wołodko – wraz z zespołem pod kierownictwem dra hab. Antonia Galvao – swojego obserwacje prowadziła na dwóch szczepach myszy z różną podatnością na otyłość. – W ten sposób chcieliśmy odzwierciedlić tendencje obserwowane wśród ludzi, kiedy jedni łatwiej, a inni trudniej przybierają na wadze – podaje badaczka. Obie grupy były karmione wysokokaloryczną dietą.
– Okazało się, że grupa, która prędzej przybrała na wadze (czyli ta podatna na otyłość) wykazała również zaburzenia w procesach jajnikowych związane ze spadkiem produkcji hormonów. Zaobserwowaliśmy też podwyższony poziom we krwi m.in. leptyny, co jest charakterystyczne dla otyłości, a również bardzo wpływa na zdolności rozrodcze. W drugiej grupie takich zmian nie było – mówi biotechnolożka.
Następnie naukowcy zbadali, jakie zmiany zaszły w komórkach jajnika. – W grupie podatnej na otyłość te zmiany były znaczące. Jednym z najważniejszych odkryć jest scharakteryzowanie zmian w komórkach osłonki pęcherzyka jajnikowego, które doprowadziły do spadku produkcji hormonów steroidowych – estrogenów, bardzo ważnych dla prawidłowego funkcjonowania całego układu rozrodczego. Co więcej, wykazaliśmy wpływ czynników dotychczas niepowiązanych z produkcją hormonów – wyjaśnia dr Karolina Wołodko.
Ponadto, na podstawie wyników z grupy opornej na otyłość, badacze wykazali, że samo spożywanie diety wysokotłuszczowej nie prowadzi do zmian na poziomie układu rozrodczego, co sugerowały niektóre wcześniejsze badania naukowe. – Kluczowe jest tu jednak przybranie na wadze – podkreśla naukowczyni.
NAGLĄCA POTRZEBA
– Dzięki zrozumieniu podstawowych mechanizmów i zaburzeń, które prowadzą do niepłodności u otyłych kobiet, w przyszłości będzie można rozwiązywać ten problem, opracowując nowe terapie. Oczywiście konieczne są dalsze badania podstawowe, a później również te na poziomie klinicznym – mówi dr Karolina Wołodko.
Dodaje, że skala problemu jest duża i wciąż rośnie. – Już teraz jedna na sześć par starających się o dziecko zmaga się z problemem niepłodności. Równolegle rośnie liczba osób z nadwagą i otyłością, co ma wpływ również na funkcjonowanie układu rozrodczego – wskazuje.
Ponadto, w jej ocenie, w światowej nauce temat badań nad poznaniem molekularnych mechanizmów zachodzących w układzie rozrodczym kobiet wciąż nie jest dostatecznie zauważany. – Dotychczas większość badań wokół rozrodczości skupiała się na samcach i spermie, którzy są łatwiejszym modelem do badania. Dalej za mało uwagi poświęca się badaniom samic i ich układu rozrodczego, który jednak jest dużo bardziej skomplikowany – podsumowuje naukowczyni.
Naukowczyni znalazła się w prestiżowym gronie 100 laureatów, którzy zrealizują swoje projekty badawcze w 23 krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Szwajcarii i we Włoszech. Dr Guzewska wyjedzie do Zurychu, gdzie będzie kontynuowała badania dotyczące komunikacji zachodzącej pomiędzy zarodkiem a matką z udziałem pęcherzyków zewnątrzkomórkowych w skali nano z wykorzystaniem wysokorozdzielczej mikroskopii.
Jak czytamy w komunikacie Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej – Program Bekker NAWA to aktywne wsparcie dla mobilności międzynarodowej doktorantów, naukowców i nauczycieli akademickich w dążeniu do doskonałości naukowej poprzez umożliwienie im rozwoju naukowego w zagranicznych ośrodkach badawczych oraz akademickich na całym świecie, bez względu na dziedzinę nauki.
DOBRE PRAKTYKI, SZERSZE HORYZONTY
Dr Maria M. Guzewska z Zespołu Programowania Płodności i Rozwoju odbędzie pięciomiesięczny staż na Politechnice Federalnej w Zurychu (niem. Eidgenössische Technische Hochschule ETH Zürich), gdzie w Zespole Fizjologii Zwierząt, pod kierownictwem prof. Susanne E. Ulbrich, będzie kontynuowała badania powstałe w czasie realizacji swojej pracy doktorskiej. Tematem badań jest komunikacja zarodek-matka z udziałem pęcherzyków zewnątrzkomórkowych (ang. extracellular vesicles, EVs).
– Realizacja projektu pt. „Co jeśli wszystko kręci się wokół pęcherzyków zewnątrzkomórkowych? Ślady komunikacji zarodek-matka w skali nano” skupi się na analizie interakcji przebiegających podczas uwalniania, migracji oraz pobierania EVs w trakcie zagnieżdżania się zarodka w ścianie macicy matki w skali nano z zastosowaniem wysokorozdzielczej mikroskopii – wyjaśnia dr Maria M. Guzewska. W projekcie wykorzystane zostanie szerokie zaplecze mikroskopowe Centrum Naukowej Mikroskopii Optycznej i Elektronowej (ScopeM), integralna część rozbudowanej infrastruktury Politechniki Federalnej w Zurychu. – Kluczowe w wysokorozdzielczej analizie obrazu jest wykorzystanie nowoczesnych mikroskopów umożliwiających monitorowanie funkcji przyżyciowych komórki w czasie rzeczywistym – dodaje laureatka.
ZDROWIE ZWIERZĄT I POPRAWA WYDAJNOŚCI HODOWLI
Poznanie mechanizmów oraz zobrazowanie wymiany sygnałów z udziałem EVs, a także etapów ich selektywnego pobierania przez komórki, ma kluczowe znaczenie dla dalszego rozwoju biologii rozrodu i medycyny reprodukcyjnej. EVs pełnią istotną rolę jako nośniki informacji molekularnych, które uczestniczą w komunikacji odbywającej się między zarodkiem a organizmem matki.
W praktyce badania mogą umożliwić stworzenie nowatorskich terapii wspomagających implantację zarodków u zwierząt gospodarskich, co ma znaczenie w poprawie wydajności hodowli i zdrowiu zwierząt. W dłuższej perspektywie wyniki badań mogą stanowić podstawę opracowania rozwiązań poprawiających wydajność technik wspomaganego rozrodu oraz terapii niepłodności.
– Zespół prof. Ulbrich cieszy się dużą renomą i od lat zajmuje się tematyką obejmującą wykorzystanie modeli dużych zwierząt gospodarskich do badań nad podstawami komunikacji zachodzącej między zarodkiem a matką we wczesnej implantacji. Wyjazd traktuję jako naturalny etap dalszego rozwoju naukowego, wspierania współpracy międzynarodowej, udoskonalenie warsztatu i zdobycie doświadczenia, które w przyszłości może zaowocować nowymi odkryciami w obszarze biologii rozrodu – podsumowuje dr Guzewska.
Gratulacje!
Więcej o badaniach Zespołu nad mechanizmami wpływającymi na powodzenie ciąży przeczytasz TUTAJ.